Kościół jezuicki nadal czeka……
Dopiero końcem XVII wieku zbudowano obecny kościół jezuicki. Jest on pierwszą budowlą sakralną na Śląsku wzniesioną przez Jezuitów. Wcześniej w tym miejscu stał gotycki kościół należący wcześniej do bożogrobców. Jezuici otrzymali go wraz z klasztorem w 1624 r. Popularność zakonu spowodowała, że szybko okazał się za mały do ich potrzeb. Sytuację na krótko poprawiła budowa około 1648 r. kaplicy Dusz czyśćcowych. Powstanie tej kaplicy związane jest z utworzeniem w Nysie Bractwa Dusz Czyśćcowych. Trzeciego listopada 1647 r. bp. Karol Ferdynand założył Congregatio Fidelium (Stowarzyszenie Matki Bolesnej (Bractwo Zmarłych, Dusz Czyśćcowych). Ich celem były modlitwy za dusze czyśćcowe. Wśród założycieli były głównie kobiety, często z zamożnych rodzin. Dzięki ich darowiznom a szczególnie wysokiej darowiźnie 1200 florenów pewnej osoby, postanowiono w 1647 r. zbudować kaplicę zmarłych. Pod posadzką kaplicy utworzono krypty grzebalne dla członków i dobrodziejów bractwa. Jako pierwszy został tam pochowany jako jeden z fundatorów hrabia Stahrenberg. Jego żona Barbara Teresa Stahrenberg ufundowała do kaplicy cykl 51 obrazów. Przedstawiały one trzy etapy życia człowieka na ziemi, karę odrzucenia i szczęście wiecznego. Trzeba też zaznaczyć, iż pod dawnym kościołem bożogrobców także chowano zmarłych. Pochowano tam m.in. Krzysztofa Scheinera pierwszego rektora szkoły jezuickiej.
Obecny kościół jezuicki w Nysie został zbudowany na Rynku Solnym jako ostatni w latach 1688-1692. Jezuici otrzymywali różne legaty. Sam bp.Karol Ferdynand w swoim testamencie w 1652 r. zapisał jezuitom 100 tysięcy talarów cesarskich oraz 10 tysięcy na rozbudowę budynków, 20 tysięcy na budowę kościoła i 30 tysięcy na seminarium. Do tego dochodziły inne darowizny. Jednak nie były one duże a do tego niektóre były trudne do natychmiastowego zrealizowania. Przykładowo Jerzy Oppersdorf z Głogówka przekazał na budowę kościoła 16 835 florenów. Jednak ta suma to dług jaki zaciągnął u niego cesarz Ferdynand II. Suma spora ale najpierw trzeba by było ją odzyskać. Nie dziwi więc fakt, że mimo wielu darowizn zwlekano z rozpoczęciem prac. Dopiero wypłata zaległych od 19 lat rat z testamentu Karola Ferdynanda Wazy, pozwoliła myśleć o jakiejkolwiek budowie. Wcześniej w pierwszej kolejności zbudowano kolegium, którego uczniowie od lat tłoczyli się w starych i ciemnych kamienicach na Rynu Solnym. Dodatkowo wymagały one ciągłych napraw i remontów co też kosztowało. Dopiero kiedy zadaszono ostatnią część kolegium, przyszedł czas na budowę kościoła. Nie było łatwo. Już jesienią 1681 r. przy zwożeniu materiałów budowlanych wynikł problem zapłaty za myto przy bramie Celnej. Dopóki jezuici nie uzyskali zwolnienia z myta, trzeba było także dodatkowo zapłacić myto za każdą furmankę żwiru czy cegieł.
W starszej literaturze podaje się jako budowniczego kościoła, przybyłego z Pragi Qadro. Współczesna i bardzo dokładna kwerenda źródeł przeprowadzona przez ks. K. Dolę wskazuje na Macieja Kirchbergera, który przybył do Nysy 1 lipca 1687 r. z Henrykowa. W lutym 1688 r. rada miejska zgodziła się na zakup przez jezuitów 12 łokci Rynku Solnego, czego wymagał projekt kościoła. Następnie można było zacząć wyburzanie starego kościoła bożogrobców. W tym czasie uczniowie na swe Msze chodzili do kościoła Bożego Ciała, który im podarował w 1624 bp. Karol. Kamień węgielny przy budowie kościoła położył sam bp. Franciszek Ludwik v. Neuburg. On też ofiarował na budowę jezuickiej świątyni 80 tysięcy guldenów. Kiedy w listopadzie 1688 r. zmarł Maciej Kirchberger dalszą budowę powierzono Michałowi Kleinowi. Jeszcze w 1692 r. trwały prace wykończeniowe. W tym czasie powstały nowy kryty mostek między dworem biskupim a kościołem. Przedwojenne zdjęcie przedstawia jeszcze widoczne okna.
Dziś już trudno domyśleć się jego istnienia. Czy ponownie przeniesiono do nich ciała jezuitów nie wiadomo. Puste i niedostępne są krypty pod kościołem. Pochowanych tam na czas budowy obecnego kościoła przeniesiono (m.in. Scheinera) do podziemi kościoła Zwiastowania NMP przy bramie Celnej. Dwuwieżowa fasada kościoła jest zwrócona w stronę Rynku Solnego. Zdobią ją w zewnętrznych niszach drewniane rzeźby przedstawiające Karola Boromeusza, Ferdynanda Kastylijskiego Ignacego Loyolę i Franciszka Ksawerego.
Figury te pozostają pewną zagadką. Czy przy wykańczaniu kościoła brakło pieniędzy, dobrego kamieniarza czy też chodziło ciężar wysokich rzeźb ? Jest to temat do dalszych badań. Przeprowadzona renowacja w nyskim muzeum pozwala na obejrzenie ich z bliska. Do czasu renowacji zewnętrznych ścian kościoła, będą stać w muzeum.
św. Ferdynand Kastylijski, przed i po renowacji.
Przy okazji warto też spojrzeć na tył figur. Mają one niewielkie wydrążenie z tyłu pleców. W ten sposób zabezpieczano m.in. figury drewniane przed pękaniem w trakcie schnięcia drzewa. Drugą niewyjaśnioną dotąd zagadką jest materiał z którego je wykonano czyli drewno. Przez wiele lat ich widok nieco straszył. Dopiero niedawna konserwacja pokazała klasę ich wykonania. Do tego górne rzeźby (od lewej: Ignacy Loyola trzymający monogram IHS oraz Franciszek Ksawery z Krzyżem), są pokryte miedzianą blachą.
Figury te zostały pokryte prawdopodobnie przy okazji renowacji na początku XX wieku. Ich renowacja w przyszłości być może da odpowiedź, czy były polichromowane i złocone jak te dolne.
Dość dobrze jest znana historia wież kościoła i zawieszonych w nim dzwonów. W 1706 r. zawieszono dwa dzwony św. Ignacego i św. Franciszka Ksawerego. Niestety wskutek błędu ludwisarza ich wspólny dźwięk nie brzmiał czysto. Stąd rok później mniejszy z nich przeniesiono do Bodzanowa. Pięć lat później urwało się serce większego dzwonu i upadło na plac przed kościołem. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Nie znane są okoliczności powstania nowych trzech dzwonów. Jednak i one zostały zniszczone w pożarze wież w 1807 r. Dzięki składkom mieszkańców i rady miejskiej w 1841 r. do kościoła kupiono trzy nowe dzwony za 1616 talarów. Największą sumę 1000 talarów ofiarował nyski chirurg dr. Lampert. Nie dziwi więc fakt, iż jeden z dzwonów nosił inskrypcję „Z wdzięczności serca na większą chwałę Bożą Eugeniusz Lampert, medyk, chirurg i położnik wraz z żoną Jadwigą. Nysa 1841 r”. Swoją cegiełkę do dzwonów dołożył profesor gimnazjum August Kastner, który przeznaczył dochód ze sprzedaży 100 sztuk swoich „Legend kłodzkich”. Wojna w 1917 r. znowu zabrała jezuickie dzwony. W 1923 kościół otrzymał jako rekompensatę dwa inne ale dużo mniejsze. Dlatego ponownie zorganizowano zbiórkę na nowe większe dzwony. Sporą sumę przeznaczyło Ministerstwo Wyznań i Oświaty z Berlina. Prowadzono też zbiórki wśród mieszkańców. Dzięki temu już w 1929 r. poświęcono trzy dzwony. Ostania wojna zabrała i te dzwony (1941/1942). Obecnie na wieży kościoła wisi tylko jeden dzwon lecz nie można z niego korzystać bo jest uszkodzony.
cdn.