Zwiedzanie Nysy zaczyna się w centrum miasta. Trasa wycieczki zaczyna się od bazyliki św. Jakuba i prowadzi po kolejnych atrakcjach, leżących blisko siebie. W wielu opisach zabytku daję link do szerszego opisu.
Kategoria: Najciekawsze atrakcje w centrum miasta
Kościół Wniebowzięcia NMP cz.3
Opis wnętrza kościoła cz.3
Ołtarz główny
Już od wejścia jasno oświetlone prezbiterium przyciąga uwagę. Niezwykła dekoracja znajdującego się w nim ołtarza budzi zdumienie. Jest to pierwszy na Śląsku ołtarz, w którym zmieniono tradycyjną architektoniczną formę retabulum na iluzjonistyczną, niemal teatralną formę przestrzenną. Niestety nieznany jest twórca tego niezwykłego dzieła, wyprzedzający pojawienie się podobnych form o dobre dwadzieścia lat. Unoszona ku górze w towarzystwie aniołów postać Maryi jest wzorowana na akwaforcie Michała Willmanna Wniebowzięcie Marii. Niezachowana dolna część ołtarza nie pozwala ocenić w jakim stopniu nieznany autor inspirował się wilmanowskim wzorcem. Stworzona 170 lat później w 1860r. dolna część tego niezwykłego ołtarza, jest doskonałym jego uzupełnieniem. Jej autorem jest Bernhard Afinger. Zgrupowane wokół pustej trumny postaci apostołów są pełne ekspresji. Kilku z nich z niedowierzaniem spogląda w niebo. Pozostali zdają się dyskutować między sobą, o tym niezwykłym wydarzeniu. Poniżej, zapewne XIX wieczna marmurowa okładzina jest tłem dla mensy ołtarzowej. Wcześniej bo w 1654 r. w ołtarzu głównym ustawiono srebrną figurę MB Foyensis przybraną w promienie. Figurę osłaniała kopuła oparta na kolumnach z jaspisu i drewna indyjskiego, ozdobiona drogimi kamieniami. Kopuła była podtrzymywana przez anioły. Pod stopami Maryi znajdował się wykonany z masy perłowej księżyc. U stóp figury widniała postać bpa. Karola Ferdynanda Wazy, proszącego o łaski dla siebie. Pozostaje zagadką jak ta uznawana za „dzieło rzadkiej piękności” figura, która była przeznaczona do zamku cesarskiego trafiła do Nysy i jaki był jej dalszy los. Wszak rok później Karol Ferdynand zmarł. Kilka dekad później na ołtarzu pojawiła się kolejna figura MB z Foy. W 1736 r. na stałe umieszczono w nim figurkę Madonny z Foy. Prawdopodobnie po cudownym ocaleniu od pożaru w 1729 r. otrzymała ona srebrną oprawę. W tym czasie kiedy szalejące płomienie trawiły miasto, przeniesiono z bocznej kaplicy figurę do ołtarza głównego i modlono się o ocalenie. Minister kolegium po tym wydarzeniu ślubował „ sporządzić dla niej srebrną podstawę”. Zapewne jest to pokryta srebrną blachą niezwykle ozdobna szafka wykonana przez nyskiego złotnika Jana Franciszka Hartmana.
Stojąca dziś na prostym tabernakulum, ma kształt szafki ujętej przewiązaną kotarą, spływającą spod baldachimu z lambrekinem. Do niedawna stała w niej drewniana figurka Madonny Foy. Obecnie cenną figurkę umieszczono w Skarbcu św. Jakuba a jej miejsce zajęła współczesna. Po bokach stoją dwa równie ozdobne relikwiarze wykonane przez innego nyskiego złotnika Martina Vogellhuna. Bardzo pięknie zdobione antependium wymaga małego uzupełnienia kilku braków snycerki. Znajdująca się za nim półkolista wnęka czeka na zbadanie i wyjaśnienie.
Kaplice
Do dziś nie wiemy dokładnie jakie wezwania były wszystkich kaplic i jak wyglądały pierwotnie. W 1706 r. konsekrowano ołtarze w kaplicach św. Ignacego, św. Franciszka oraz Krzyża Świętego. Trzy lata później poświęcono cztery kolejne kaplice oraz zbudowano nową ambonę. W samej kaplicy św. Franciszka Ksawerego po 1722 r. powstał nowy ołtarz. Ufundował go hrabia Filip Franciszek Gallas, który jako czciciel tego świętego podarował na ten cel 1000 florenów. Z kolei w 1724 r. na filarach a rok później w kaplicach zamocowano alabastrowe lichtarze. Można więc stwierdzić przez cały czas upiększano kościół. Dziś trudno doszukiwać się ich pierwotnego piękna. Współczesne wyposażenie jest tylko bardzo dalekim ich wspomnieniem.
Duże okno w kaplicy Serca Jezusowego (po prawej stronie przy prezbiterium) zostało włączone w dekorację ołtarza.
Jego nastawę tworzy w promienistej glorii obraz Serca Pana Jezusa. Adorują go dwa anioły. Dwaj kolejni stoją za kolumnami. Tworzące harmonijną całość z resztą wystroju, tabernakulum, zostało ozdobione wizerunkiem pelikana. W kaplicy tej znajduje się ozdobny barokowy konfesjonał. Nad nim wsi dość mocno zniszczony obraz Michała Archanioła K. Dankwarta.
Z kaplicy tej prowadzi wejście do przestronnej zakrystii.
Kolejna kaplica po prawej stronie posiada dużo skromniejszą dekorację sztukatorską. Ołtarz w niej tworzy wiszący na ścianie obraz Maryi z Dzieciątkiem. Na skromnej mensie stoi nowożytna figura Maryi Panny. Obok niej klęczy młoda zakonnica.
Znajdujący się w kolejnej kaplicy duży obraz ma duże pęknięcie. Na znajdującego się łożu śmierci Franciszka Ksawerego oczekuje w niebie Trójca Święta i Maryja w koronie gwiazd.
Na utrzymanym w pastelowych barwach tabernakulum postawiono relikwiarz św. Romanusa. Już przy tym relikwiarzu pada pytanie o relikwie innych świętych. W każdym ołtarzu przy poświęceniu umieszcza się relikwie. Ale skąd w nyskim kościele aż trzy dodatkowe i sporej wielkości relikwiarze? I skąd wzięto ich szczątki? Odpowiedź jest prosta. Przywiózł je Krzysztof Scheiner z Rzymu. Podczas jego tam pobytu w latach 1625-1637 odkryto wiele nieznanych katakumb i grobów, w których pochowano męczenników i świętych. Stąd właśnie za sprawą Scheinera pojawiły się w Nysie. Przez zawieruchę wojny trzydziestoletniej zostały starannie ukryte. Dopiero w 1654 r. wydobyto je i wystawiono do celów kultu. W Nysie za sprawą relikwiarzy św. Leona, św. Romana, św. Fulgencjusza i św. Germana, można było wystawiać je w dniu ich święta w głównym ołtarzu.
Przedwojenna fotografia wnętrza kościoła oraz powojenny opis T. Chrzanowskiego sugerują, iż dawniej znajdował się w tej kaplicy duży obraz św. Ignacego, trzymany przez dwa anioły. Po bokach stały figury św. Józefa i Bernarda. Kiedyś też antependium ozdobione było haftowaną tkaniną, zakrywającą półkolistą wnękę. Prawdopodobnie w ołtarzu znajdowała się jeszcze wykonana w Augsburgu srebrna figura św. Ignacego. Prawdopodobnie została ona sprzedana na potrzeby kontrybucji lub podatków. Podobny los spotkał prawdopodobnie srebrną mającą 130 cm. wysokości kopię Madonny Foy.
Ostatnia kaplica po tej stronie została ozdobiona zupełnie niepasującym do siebie obrazami. Wielkość i kształt obrazu Ostatnia Wieczerza wyraźnie nie pasuje do wnęki. Poniżej widać współczesny obraz Jezu Ufam Tobie. Po drugiej stronie, powyżej ławy wisi spory obraz Śmierć Franciszka Ksawerego.
Dwa kroki dalej proste drzwi prowadzą do klatki schodowej w południowej wieży. W niej, z poziomu parteru oraz drugiego piętra prowadziło przejście do budynku kolegium. Między 1950 -1951 r. przejścia te zostały zamurowane. Znajdująca się po drugiej stronie klatka schodowa prowadzi na empory.
Idąc dalej, po drugiej stronie głównej nawy w pierwszej kaplicy (od pn.) zobaczyć można duży obraz przedstawiający Jezusa pocieszanego przez anioła w Ogrójcu. Poniżej, na mensie stoi figura świętej z krzyżem i kwiatami. Po jej bokach umieszczono dwie puste ramy.
W następnej kaplicy nastawę tworzy marmurowa płyta (prawdopodobnie z XIX w.), na której wspiera się duży obraz Zaślubiny Maryi i Józefa. Ozdobne drewniane tabernakulum z postacią Chrystusa na Krzyżu dopełnia wystrój ołtarza.
Prawdopodobnie XIX wieczny obraz Maryi Immaculaty w prostej drewnianej ramie zdobi ścianę następnej kaplicy. Po pierwotnym prawdopodobnie obrazie pozostały puste ramy. Z dawnego wystroju kościoła pozostała także w pięknej dekoracji snycerskiej dawna część nastawy ołtarzowej. W jej górnej części, wśród liści akantu widać nieduży portret jednego ze świętych jezuickich (z krzyżem i księgą).
Za nią znajduje się przytulona do filaru ambona.
Ostatnia kaplica po lewej stronie (już w prezbiterium) zachowała pierwotny wystrój. Utrzymany w czarno złotej tonacji wystrój kaplicy oświetlony jest jasnym światłem z okna.
Na tle dużego obrazu Golgoty, w bogatych ramach umieszczony jest prosty Krzyż z Ukrzyżowanym Chrystusem. Po bokach oddzielone kolumną stoją po dwie pary aniołów. Powyżej dwa kolejne anioły flankują chustę Św. Weroniki. Już bezpośrednio na mensie ołtarzowej, u stóp Krzyża umieszczono relikwie Św. Folgencjusza. Antependium ozdobione jest nieco zniszczonym obrazem Jezusa w Grobie. Także w tej kaplicy znajduje się ozdobny konfesjonał. Nad nim wisiał duży obraz K. Dankwarta Św. Ferdynanda.
Równie ozdobna jak kościół jest zakrystia. W znajdującym się za nią małym pomieszczeniu utworzono dodatkowo wejście do krypt pod kościołem. Byli w nich chowani ludzie po 1692 r. Pierwsi zmarli jezuici oraz dobrodzieje zakonu zostali pochowani w dawnych kryptach bożogrobców. Na początku budowy wszyscy zmarli zostali przeniesieni jak już wspomniano, do kościoła Bożego Ciała. Tak więc prawdopodobnie w podziemiach tego małego kościoła spoczywa m.in. Krzysztof Scheiner. Tu też znajdowała się krypta rodu Jerinów. W nowym kościele jezuickim pochowano w 1700 r. Zuzannę Besianę, zapewne w części dla dobrodziejów zakonu. Z kolei powódź w 1997 r. spowodowała, że zabrano szczątki wszystkich zmarłych i umieszczono je pod kaplicą Trójcy Św. W kościele św. Jakuba.
I to już koniec na tę chwilę o kościele Wniebowzięcia NMP. Jeśli po przeczytaniu nasunęła się jakaś myśl o tym kościele, to swój cel osiągnęłam. Nie zapominajmy o zabytkach. Są częścią naszej historii. Jeśli się podobało udostępniajcie.
Kościół Wniebowzięcia NMP cz. 2
Wnętrze kościoła
Wejście do kościoła prowadzi przez portyk utworzony z balkonu stojącego na dwóch parach kolumn i dwustronnych schodów. Portal ten został wykonany nieco później w 1695r. przez Kaspra Herberga. Wewnątrz kościoła dominującym czynnikiem jest szeroka nawa. Wysoko przesklepiona, artykułowana masywnymi parami pilastrów kompozytowych, przechodzi w jednoprzęsłowe prezbiterium zakończone niewielką absydą.
Trzy pary okien doskonale rozświetlają jej wnętrze. Z kolei empory i kaplice oświetlone są własnymi oknami. Identyczne podziały wszystkich ścian oraz szerokie obiegające całe wnętrze belkowanie, podkreślają jednorodny charakter wnętrza.
Belkowanie jest ozdobione fryzem o pięknej dekoracji sztukatorskiej składającej się z motywów akantowych. W bujne liście akantu wpleciono także motywy kwiatowe. Upadła teoria, że ich autorem był współpracujący z Dankwartem Bianco Scanzi.
Tak więc kolejna zagadka tego kościoła czeka na rozwiązanie. Autorem polichromii w kościele jest Karol Dankwart cieszący się tytułem nadwornego malarza króla polskiego i od 1689 r. malarz biskupa. Jego dziełem jest też kilka obrazów znajdujących się obecnie w nyskim muzeum i kościele jezuickim oraz Carolinum.
Freski
Sceny na sklepieniu nawiązują do wezwania kościoła. Ich tematem jest apoteoza Maryi. Idąc od wejścia do kościoła na sklepieniu przedstawiono fresk Nauczanie Marii oraz święci: Błażej i Katarzyna. Na kolejnym przęśle sklepienia widać Wniebowzięcie MP oraz postaci św. Pawła i Wawrzyńca. W pierwszym przęśle sklepienia została namalowana scena Koronacji Maryi z Dzieciątkiem. Przedstawione postaci świętych i proroków są mało czytelne. Freski w podłuczach arkad empor przestawiają święte dziewice i niewiasty (Helenę, Jadwigę, Elżbietę, Barbarę i Rozalię[2]). Natomiast w podłuczach arkad kaplic przedstawiono apostołów. Część z nich łatwo rozpoznać ale są i takie, które czekają na renowację.
W sferze domysłów pozostają dekoracje plafonów na sklepieniach kaplic. Zupełnie nieczytelne są freski na tylnych ścianach kaplic. Być może nawiązywały do pierwotnego wystroju kaplic, który dziś jest w znacznej części wtórny. Freski zostały odsłonięte podczas renowacji w latach 1906-1907. Otwartym pozostaje pytanie w jakim były stanie. Dlaczego nie restaurował ich Joseph Langer, który cztery lata wcześniej pracował przy odkrytych w tym czasie freskach jezuickiej apteki w Carolinum? Obecnie część z nich jak wspomniałam pilnie potrzebuje renowacji. W latach 1927-1929 prowadzono prace restauracyjne wewnątrz kościoła. Niestety nie jest dokładnie wiadome czego dotyczyły.
W ołtarzu głównym tylko górna część przedstawiająca scenę Wniebowzięcia NMP jest oryginalna i pochodzi z 1691 r. Z czasu budowy kościoła pochodzi moim zdaniem także wystrój kaplic przy prezbiterium oraz ambona.
W dalszej części kościoła nieodwracalne zmiany a właściwie widoczne braki związane są z faktem, iż w kościele jezuickim przez pewien czas znajdował się magazyn karabinów (ze znajdującej się w seminarium fabryki) oraz skład siana. Do tego doszły zniszczenia wojenne. Bernard Ruffert, nyski historyk, podaje, że dwukrotnie została uszkodzona część sklepienia. W 1741 r. podczas oblężenia pocisk artyleryjski przebił dach i sklepienie nawy. Drugi raz zniszczenia powstały w 1807 r. kiedy to spłonął dach kościoła i runęły górne partie wież. Mimo, iż wkrótce naprawiono prowizorycznie dach i wieże, kościół do 1820 r. używano jako magazyn. Po czterech latach remontów kościół ponownie mógł pełnić funkcje sakralne. Bardzo trudny powojenny czas nie pozwolił na przywrócenie pierwotnego wystroju. Nie wiemy w jakim stopniu zostały uszkodzone ołtarze dalszych kaplic. W tym miejscu należy się zastanowić czy i w jakim stopniu wspomniane zniszczenia sklepienia uszkodziły także dekoracje kaplic i jak one wglądały pierwotnie.
Pierwotnie od strony zakrystii stała inna. Nie wiadomo jak wyglądała ani dlaczego ją wymieniono. Być może powodem było wejście do niej prowadzące z górnej empory. Zwiedzając kościół warto zwrócić uwagę na prawdopodobnie XVIII wieczne obrazy przedstawiające min. świętych jezuickich.
Na filarach nawy wiszą w bardzo ozdobnych ramach obrazy Franciszka Borgii, Stanisława Kostki, Alojzego Gonzagi oraz japońscy męczennicy: Paweł, Jan i Jakub. Nie jest znany ich autor. Być może pochodzą jeszcze z kościoła po bożogrobcach. W 1631 r. dziekan katedry wrocławskiej Mikołaj Troillo ofiarował do nyskiego kościoła cztery portrety błogosławionych jezuitów. Czy są to ci święci (wówczas jeszcze błogosławieni) być może kiedyś pokażą dalsze badania. Podczas remontu w 1886 r. otynkowano i pomalowano wnętrze kościoła.
Naprawiono zewnętrzne ubytki. Gruntowna renowacja zewnętrznej elewacji została przeprowadzona w latach 1906-1907. Dopiero w 1927-1929 r. wnętrze kościoła doczekało się renowacji. Odsłonięto przy tym jak wspomniano wcześniej zachowane fragmenty fresków. Końcem 1944 r. kościół przeznaczono na magazyn wojskowy. Na szczęście koniec wojny 1945r. oszczędził jezuicką świątynię i mogła służyć dalej wiernym. Dziś cały kościół wymaga jak wspomniano bardzo pilnej renowacji.
Opis wnętrza kościoła cdn.
Kościół Wniebowzięcia NMP na Rynku Solnym cz.1
Kościół jezuicki nadal czeka……
Dopiero końcem XVII wieku zbudowano obecny kościół jezuicki. Jest on pierwszą budowlą sakralną na Śląsku wzniesioną przez Jezuitów. Wcześniej w tym miejscu stał gotycki kościół należący wcześniej do bożogrobców. Jezuici otrzymali go wraz z klasztorem w 1624 r. Popularność zakonu spowodowała, że szybko okazał się za mały do ich potrzeb. Sytuację na krótko poprawiła budowa około 1648 r. kaplicy Dusz czyśćcowych. Powstanie tej kaplicy związane jest z utworzeniem w Nysie Bractwa Dusz Czyśćcowych. Trzeciego listopada 1647 r. bp. Karol Ferdynand założył Congregatio Fidelium (Stowarzyszenie Matki Bolesnej (Bractwo Zmarłych, Dusz Czyśćcowych). Ich celem były modlitwy za dusze czyśćcowe. Wśród założycieli były głównie kobiety, często z zamożnych rodzin. Dzięki ich darowiznom a szczególnie wysokiej darowiźnie 1200 florenów pewnej osoby, postanowiono w 1647 r. zbudować kaplicę zmarłych. Pod posadzką kaplicy utworzono krypty grzebalne dla członków i dobrodziejów bractwa. Jako pierwszy został tam pochowany jako jeden z fundatorów hrabia Stahrenberg. Jego żona Barbara Teresa Stahrenberg ufundowała do kaplicy cykl 51 obrazów. Przedstawiały one trzy etapy życia człowieka na ziemi, karę odrzucenia i szczęście wiecznego. Trzeba też zaznaczyć, iż pod dawnym kościołem bożogrobców także chowano zmarłych. Pochowano tam m.in. Krzysztofa Scheinera pierwszego rektora szkoły jezuickiej.
Obecny kościół jezuicki w Nysie został zbudowany na Rynku Solnym jako ostatni w latach 1688-1692. Jezuici otrzymywali różne legaty. Sam bp.Karol Ferdynand w swoim testamencie w 1652 r. zapisał jezuitom 100 tysięcy talarów cesarskich oraz 10 tysięcy na rozbudowę budynków, 20 tysięcy na budowę kościoła i 30 tysięcy na seminarium. Do tego dochodziły inne darowizny. Jednak nie były one duże a do tego niektóre były trudne do natychmiastowego zrealizowania. Przykładowo Jerzy Oppersdorf z Głogówka przekazał na budowę kościoła 16 835 florenów. Jednak ta suma to dług jaki zaciągnął u niego cesarz Ferdynand II. Suma spora ale najpierw trzeba by było ją odzyskać. Nie dziwi więc fakt, że mimo wielu darowizn zwlekano z rozpoczęciem prac. Dopiero wypłata zaległych od 19 lat rat z testamentu Karola Ferdynanda Wazy, pozwoliła myśleć o jakiejkolwiek budowie. Wcześniej w pierwszej kolejności zbudowano kolegium, którego uczniowie od lat tłoczyli się w starych i ciemnych kamienicach na Rynu Solnym. Dodatkowo wymagały one ciągłych napraw i remontów co też kosztowało. Dopiero kiedy zadaszono ostatnią część kolegium, przyszedł czas na budowę kościoła. Nie było łatwo. Już jesienią 1681 r. przy zwożeniu materiałów budowlanych wynikł problem zapłaty za myto przy bramie Celnej. Dopóki jezuici nie uzyskali zwolnienia z myta, trzeba było także dodatkowo zapłacić myto za każdą furmankę żwiru czy cegieł.
W starszej literaturze podaje się jako budowniczego kościoła, przybyłego z Pragi Qadro. Współczesna i bardzo dokładna kwerenda źródeł przeprowadzona przez ks. K. Dolę wskazuje na Macieja Kirchbergera, który przybył do Nysy 1 lipca 1687 r. z Henrykowa. W lutym 1688 r. rada miejska zgodziła się na zakup przez jezuitów 12 łokci Rynku Solnego, czego wymagał projekt kościoła. Następnie można było zacząć wyburzanie starego kościoła bożogrobców. W tym czasie uczniowie na swe Msze chodzili do kościoła Bożego Ciała, który im podarował w 1624 bp. Karol. Kamień węgielny przy budowie kościoła położył sam bp. Franciszek Ludwik v. Neuburg. On też ofiarował na budowę jezuickiej świątyni 80 tysięcy guldenów. Kiedy w listopadzie 1688 r. zmarł Maciej Kirchberger dalszą budowę powierzono Michałowi Kleinowi. Jeszcze w 1692 r. trwały prace wykończeniowe. W tym czasie powstały nowy kryty mostek między dworem biskupim a kościołem. Przedwojenne zdjęcie przedstawia jeszcze widoczne okna.
Dziś już trudno domyśleć się jego istnienia. Czy ponownie przeniesiono do nich ciała jezuitów nie wiadomo. Puste i niedostępne są krypty pod kościołem. Pochowanych tam na czas budowy obecnego kościoła przeniesiono (m.in. Scheinera) do podziemi kościoła Zwiastowania NMP przy bramie Celnej. Dwuwieżowa fasada kościoła jest zwrócona w stronę Rynku Solnego. Zdobią ją w zewnętrznych niszach drewniane rzeźby przedstawiające Karola Boromeusza, Ferdynanda Kastylijskiego Ignacego Loyolę i Franciszka Ksawerego.
Figury te pozostają pewną zagadką. Czy przy wykańczaniu kościoła brakło pieniędzy, dobrego kamieniarza czy też chodziło ciężar wysokich rzeźb ? Jest to temat do dalszych badań. Przeprowadzona renowacja w nyskim muzeum pozwala na obejrzenie ich z bliska. Do czasu renowacji zewnętrznych ścian kościoła, będą stać w muzeum.
św. Ferdynand Kastylijski, przed i po renowacji.
Przy okazji warto też spojrzeć na tył figur. Mają one niewielkie wydrążenie z tyłu pleców. W ten sposób zabezpieczano m.in. figury drewniane przed pękaniem w trakcie schnięcia drzewa. Drugą niewyjaśnioną dotąd zagadką jest materiał z którego je wykonano czyli drewno. Przez wiele lat ich widok nieco straszył. Dopiero niedawna konserwacja pokazała klasę ich wykonania. Do tego górne rzeźby (od lewej: Ignacy Loyola trzymający monogram IHS oraz Franciszek Ksawery z Krzyżem), są pokryte miedzianą blachą.
Figury te zostały pokryte prawdopodobnie przy okazji renowacji na początku XX wieku. Ich renowacja w przyszłości być może da odpowiedź, czy były polichromowane i złocone jak te dolne.
Dość dobrze jest znana historia wież kościoła i zawieszonych w nim dzwonów. W 1706 r. zawieszono dwa dzwony św. Ignacego i św. Franciszka Ksawerego. Niestety wskutek błędu ludwisarza ich wspólny dźwięk nie brzmiał czysto. Stąd rok później mniejszy z nich przeniesiono do Bodzanowa. Pięć lat później urwało się serce większego dzwonu i upadło na plac przed kościołem. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Nie znane są okoliczności powstania nowych trzech dzwonów. Jednak i one zostały zniszczone w pożarze wież w 1807 r. Dzięki składkom mieszkańców i rady miejskiej w 1841 r. do kościoła kupiono trzy nowe dzwony za 1616 talarów. Największą sumę 1000 talarów ofiarował nyski chirurg dr. Lampert. Nie dziwi więc fakt, iż jeden z dzwonów nosił inskrypcję „Z wdzięczności serca na większą chwałę Bożą Eugeniusz Lampert, medyk, chirurg i położnik wraz z żoną Jadwigą. Nysa 1841 r”. Swoją cegiełkę do dzwonów dołożył profesor gimnazjum August Kastner, który przeznaczył dochód ze sprzedaży 100 sztuk swoich „Legend kłodzkich”. Wojna w 1917 r. znowu zabrała jezuickie dzwony. W 1923 kościół otrzymał jako rekompensatę dwa inne ale dużo mniejsze. Dlatego ponownie zorganizowano zbiórkę na nowe większe dzwony. Sporą sumę przeznaczyło Ministerstwo Wyznań i Oświaty z Berlina. Prowadzono też zbiórki wśród mieszkańców. Dzięki temu już w 1929 r. poświęcono trzy dzwony. Ostania wojna zabrała i te dzwony (1941/1942). Obecnie na wieży kościoła wisi tylko jeden dzwon lecz nie można z niego korzystać bo jest uszkodzony.
cdn.
Kościół św.Barbary
Kościół św. Barbary
Ostatnie inwestycje odsłoniły sylwetkę kościoła św. Barbary. Jest często wspominany przez przewodników. Niestety tylko ogólnikowo. Poznajmy więc choć trochę jego historię. Bardzo trudno jest ustalić rok powstania. Prawdopodobnie najpierw powstał dom dla ubogich kobiet z fundacji Katarzyny Zelenynne. Być może Katarzyna po śmierci swojego męża oprócz fundacji szpitala św. Łazarza ufundowała także ten wewnątrz murów miasta. Początkowo budynek funkcjonował na zasadzie beginażu czyli domu, gdzie wspólnie mieszkało kilka kobiet. Określano go jako” conventus begwinarum Zelenynne”. Prawdopodobnie w podobnym czasie przy domu powstała kaplica św. Barbary. Na pewno kaplica istniała już w 1418 r., bo taka najwcześniejsza data pojawiła się w związku z zapisem legatu na jej rzecz. Okres ten potwierdza też zapis o altaryście w kaplicy św. Barbary w 1434r. Wielki pożar w mieście w 1542 r. zniszczył także tę część miasta. W 1553 r. biskup Baltazar Promnic wspomógł solidną darowizną kaplicę. Stąd wschodni szczyt w zwieńczeniu posiada chorągiewkę z herbem biskupa Baltazara Promnitza. Z kolei zachodni szczyt w podobnym czasie został ozdobiony krzyżem tzw. kowalskim. Szpital św. Barbary dotrwał do 1734 r. kiedy to został połączony z innymi szpitalami. Kaplica zaś św. Barbary została wkrótce przekazana franciszkanom. W wyniku sekularyzacji w 1812 r. franciszkanie opuścili kościół, który przez kilka lat służył pruskim władzom jako spichlerz. Niedługo potem kościół został przekazany ewangelikom. 15.XII 1816 luteranie dokonali ponownego poświęcenia i zmianę wezwania na kościół Jezusa Chrystusa. W tym czasie dobudowano przedsionek, zwieńczony wieżyczką z niewielką sygnaturką. Z przedsionka dwie klatki schodowe prowadziły na balkon chóru i empor. Ewangelikom zapewne kościół zawdzięczał wsparte na kolumnach empory. Dawały one dodatkowe miejsca dla rosnącej liczby protestantów. Przedwojenna fotografia z wnętrza kościoła św. Barbary pokazuje niemal nie zmieniony ołtarz oraz ambonę.
Budowa nowego większego kościoła ewangelickiego w 1888 r. spowodowała zamknięcie dawnego kościoła św. Barbary. Z braku funduszy musiał jeszcze czekać ponad 40 lat na remont. Dopiero bowiem w latach 1929- 1930 rozpoczęto wstępny remont dawnego kościoła św. Barbary. Po czterech latach przeprowadzono jeszcze suszenie ścian i odnowiono okna i drzwi. Naprawiono też dach. Powódź w 1938 r. ponownie zniszczyła wyremontowaną z niemałym trudem świątynię. Tragiczny rok w 1945 r. spowodował pożar i zniszczenie dachu. Co ciekawe ołtarz główny oraz kosz ambony ocalały. Uszkodzone figury z ołtarza i ambony trafiły w 1945 r. do nyskiego muzeum.
Na wniosek Kramarczyka do 1950 r. kościół otrzymał nowy dach. Po tym czasie kościół św. Barbary otrzymali z powrotem ewangelicy. Ze względu na zły stan wnętrza ich nabożeństwa odbywały się w małej salce na piętrze. W 1953 r. ewangelicy wynajęli salkę na górze członkom Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego. Na mocy ogłoszonej ustawy z 1971 Zbór Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w Nysie stał się współwłaścicielem kościoła św. Barbary. Malejąca ilość ewangelików spowodowała, że to członkowie ZKE wzięli na swoje barki ciężar remontu kościoła. W latach 1974-1976 otynkowano ściany i filary. Położono także nową podłogę. Zaadaptowano także boczną przybudówkę. W tym czasie znaleziono zamurowane miejsce, gdzie były ukryte herby miejskie oraz rodowe[1]. Niestety w trakcie prac, pozostawione otwarte okna spowodowały upadek mocno skorodowanego ołtarza. Destrukt nie nadawał się do naprawy. Podczas kolejnego remontu w 1984r. zainstalowano w podziemiach kościoła nagrzewnicę ocieplającą wnętrze. Kupiono także nowe organy. Stare organy już po wojnie zostały mocno uszkodzone. W 1987 r. na wniosek konserwatora zrobiono renowację dachu( sprowadzono ok.20 tys. dachówek). Kolejna powódź w 1997 r. przyniosła wodę sięgającą ponad dwa metry. I ponownie trzeba było wymienić podłogę, osuszyć namoknięte tynki. Wysiłkiem całego zboru po dwóch tygodniach pracy kościół św. Barbary doprowadzono do stanu używalności.
Nie jest to cała historia tego kościoła. Jego losy były bardzo ciekawe i zmienne. Cała historia zostanie opublikowana w przyszłorocznych Szkicach Muzealnych. Jako zachętę do oczekiwania dodam tylko, że nie spodziewałam się tak zmiennych losów tej niepozornej świątyni. Część jego dramatycznych losów przypominała mi poszukiwania w labiryncie. Sprostuję też kilka faktów. Nadal prowadzę jeszcze małe badania. Przyjdzie mam nadzieję czas na prawie całą prawdę o tym dawnym kościele ewangelickim.
Wnętrze kościoła jest dziś proste, pozbawione ozdób. Uwagę zwracają zadbane sklepienia kolebkowe z lunetami. Prosty, drewniany krzyż, pastelowa barwa sklepień i ozdobne podziały stiukowe wprowadzają do wnętrza harmonię i spokój. Do dawnego wystroju nawiązuje tylko XVIII wieczna ambona.
Kościół Zwiastowania, dawniej Bożego Ciała.
Ten niepozorny kościół na końcu ulicy Celnej powstał dzięki fundacji niezwykłej mieszkanki Nysy Anny Isenecher.
Nysa na palach
Stwierdzenie, że Nysa stoi na palach budzi wiele pytań. Jak to jest, że np. nyska bazylika czy dzwonnica są posadowione na palach? Trudno mówić o fenomenie nyskim bo już od dawna używano takich metod. Poniższy tekst jest próbą przybliżenia palowania.
Wieża Wrocławska i jej tajemnice.
Wszyscy mieszkańcy Nysy kojarzą wieżę Wrocławską. Często przechodzą przez jej przejście nie wiedząc,iż skrywa ona pewne historie.
Dom Wagi
Niezwykłej urody nyski Dom Wagi symbolizował znaczenie Nysy i do dziś stanowi dumę jej mieszkańców.
Lew wieży Ziębickiej
Wieża Ziębicka nazywana też popularnie czerwoną nie zawsze wyglądała tak jak dziś. Znajdujący się nad jej wejściem lew jest jedną z jej zagadek.